Jump to content
Dogomania

SARA,przerażona,owczarkowata suczka ODESZŁA W SCHRONISKU...


Romka

Recommended Posts

[FONT=Arial][SIZE=2]Przerażona ,chudziutka Sara ma około roku.Sara to jej imię "domowe".Suczka miała dom i opiekuna ale jej opiekun trafił do szpitala na leczenie odwykowe i...oddał suczkę do schroniska.Sara nie rozumie dlaczego tu się znalazła.Jej strach jest tak duży,że mała kuli się w sobie i z przerażenia szczeka,nie chce wyjśc z boksu i nie nawiązuje kontaktu z wolontariuszami.Sara nie miała łatwego życia także przed schroniskiem.Jest niedożywiona.Dom ,w którym mieszkała nie potrafił zajmować się suczką i nie karmił jej właściwie,Sara rzuca się na jedzenie.Próbujemy pokazać Sarze,że nie powinna się bać.Widzi wychodzące na spacer psiaki.Widzi jak z nimi rozmawiamy i gładzimy je.Zastosowalismy terapię parówkową...strach Sary jest coraz mniejszy.Suczka jest mieszańcem owczarka.Po kwarantannie spróbujemy wziąć ją na spacer i poznać bliżej.SZUKAMY DOMU DLA SARY!Kontakt w sparwie adopcji:604 10 11 65 lub 508 911 774 oraz [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL][/SIZE][/FONT]
[IMG]http://imageshack.us/a/img585/2190/sbp5.jpg[/IMG]

[IMG]http://img27.imageshack.us/img27/1518/3wb2.jpg[/IMG]

[IMG]http://img38.imageshack.us/img38/8250/w7a.JPG[/IMG]

Edited by Romka
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Sara odeszła...

Okazało się,że jest poważnie chora na trzustkę i wątrobę.Chudła w oczach,była bardzo słaba.Kiedy zobaczyłam ją tydzień po tym jak zrobiłyśmy pierwsze zdjęcia była jeszcze bardziej chuda.Jadła żarłocznie ale nie przybywało jej na wadze.Słabła i ledwo stała na nogach.Te zdjęcia poniżej to jej ostatnie zdjęcia z soboty tydzień temu:
[IMG]http://foto2.m.onet.pl/_m/8c3414fdd2da819f3176eff9289193ba,10,19,0.jpg[/IMG]

[IMG]http://foto1.m.onet.pl/_m/abc98a63e4af4bb6c5614e9d2edceaf9,10,19,0.jpg[/IMG]

[IMG]http://foto1.m.onet.pl/_m/6520a40f3d84ef7e491c591c6471484d,10,19,0.jpg[/IMG]

[IMG]http://foto0.m.onet.pl/_m/371d273872e6cb2d05886f6b54c859c0,10,19,0.jpg[/IMG]

...nie wiedziałam,że widzę ją po raz ostatni...żegnaj malutka...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Poważnie chora[/QUOTE]
Schroniska nie leczą psów, które są poważnie chore, a ich życiu zagraża niebezpieczeństwo. Które potrzebują przewlekłego podawania leków lub sepcjalistycznej karmy. Małe schroniska nie mają na to kasy ani warunków.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jara']Schroniska nie leczą psów, które są poważnie chore, a ich życiu zagraża niebezpieczeństwo. Które potrzebują przewlekłego podawania leków lub sepcjalistycznej karmy. Małe schroniska nie mają na to kasy ani warunków.[/QUOTE]

Tak chyba właśnie jest...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marycha35']Jasna cholera, ale chora trzustka czy wątroba to nie wyrok!!! Szkoda suni, może lekarstwa by jednak swoje zrobiły!!! Cholera![/QUOTE]
Maryś,cóż mam Ci napisać...przeczytaj wpis Jary,taka jest rzeczywistość.

Link to comment
Share on other sites

Poza tym jeśli schronisko wyłożyło by kasę na leczenie, bo taki pies musi być leczony do końca życia. Do końca życia musi też przyjmować karmę, która naprawdę kosztuje kupę kasy. Też zależy co było z tą wątrobą i trzustką, jeśli pies od szczyla miał problemy, niezdiagnozowane i nieleczone to mógł naprawdę być już nie do uratowania. No, ale co chciałam napisać. Taki pies - chory, przewlekle chory w takim małym schronisku nie ma szans na adopcję. Nikt świadomie nie weźmie psa, który wymaga dużych kosztów, a im starszy tym zapewne większych, stałej opieki weterynaryjnej, kasy na leki, karmę, regularne badania. Taki pies musiałby trafić pod opiekę fundacji, która by wzięła go na DT i szukać osoby z kasą, która świadomie takiego psa by do siebie wzięła.
Schroniska nie szukają fundacji, to wolontariusz pośredniczą w tej całej akcji.

Uważam, że dla suni było lepiej, że została uśpiona, może naprawdę nie było już dla niej szans :( Za to skorzysta na pewno inny psiak, który ma szanse na zdrowe życie i adopcję. Smuta to wiadomość, ale myśle, że dobrze ją przemyśleli zanim podjęli taką decyzję.

Ja w ogóle jest pod wrażeniem działania takiego małego schroniska jak w Łowiczu, jak współpracują z technikum, z wolontariuszami. Jak te psy mają spacerki, są wypuszczane na dziedziniec. Taki schroniskowy żywot, a całkiem nieźle tam mają te psiaki. Schronisko nie wypuszcza psów bez sterylki, bez kastracji. Super! Schronisko wrocławskie powinno brać przykład.

Link to comment
Share on other sites

Szlag mnie trafił, bo jak słyszę trzustka, wątroba to jest jeszcze nadzieja, ale fakt, nie wiem w jak poważnym stanie była sunia. Mam nadzieję, że jeżeli jest szansa dla psiaka to jednak najpierw idzie info do wolontariuszy, żeby szukać DT, kogoś chętnego, raban robić, a nie usypiać. Wiesz Jara na bank dla suni nie było lepiej ją uśpić, jeśli szansa była jednak! Tego się nie dowiemy pewnie. Jedno jest pewne, już się nie męczy...:(

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy śledzisz wątki innych łowickich psiaków?
Jak któryś ma jakieś objawy od razu są odwożone do weta, są robione badania, podawane leki. Może gdyby to była zwykła niewydolność trzustki to by podawali enzymy, a może to było coś poważniejszego? Nie wiemy. Oni nie mają tam weta w schronisku, psiak z tego co się orientuje to gdzieś jedzie.
Być może tu już nie było co ratować.
Mój pies od pierwszych objawów do diagnozy (rak wątroby), która oznaczała eutanazję żył tylko 3 dni, nie wiadomo jak było w tym przypadku.
Może właśnie choroba była powodem, dla którego pies zostal wyrzucony?

Niech biega szczęśliwa za TM.

Link to comment
Share on other sites

Śledzę od dawna i dlatego dziwie się, że taka decyzja. Tak jak napisałaś, nie wiemy jak było, być może to było jedyne rozsądne wyjście. Suni już nie ma, to wiemy na pewno, nie męczy się. I jest duże prawdopodobieństwo, że choroba była przyczyną, dla której sunia została wywalona! Niech szlag trafi byłych właścicieli!!!!

Link to comment
Share on other sites

Często tak bywa, że eutanazja jest jedynym rozwiązaniem. Jest to bardzo smutne, często nie można się z tym pogodzić. Boli wtedy, że jesteśmy bezsilni.
My walczyliśmy trzy tygodnie z chorobą naszego ukochanego psa Aresa. Przez ten okres większość czasu spędził w lecznicy na kroplówkach .... potem odszedł... :placz:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...